Jak to wszystko się zaczęło
Moja przygoda z fotografią zaczęła się dzięki mojemu tacie. To on zaraził mnie moją największą pasją – fotografowaniem. Gdy miałem zaledwie kilka lat, zabierał mnie o świcie na fotografowanie wstających z łąk mgieł. Dostawałem swój aparat, na którym mogłem wyżywać się do woli. Mimo że efekty mojej ówczesnej „twórczości” były marne, to właśnie dzięki temu dziś mam wspaniałą pasję, która pochłonęła mnie bez reszty – fotografię.

Uważam, że ludzie zajmujący się zawodowo fotografią dzielą się na tych, którzy traktują to w pierwszej kolejności jako źródło dochodów oraz na tych, którzy mają naprawdę wielką radochę z pstrykania zdjęć. Przyznam, że od wielu lat czerpię ogromną radość z tego, co robię. Fotografia niezmiennie mnie fascynuje i urzeka.
Pierwszym aparatem, jaki wziąłem do ręki, była Smiena 8, później kilka Zenitów, wreszcie Minolta 505 si. Pierwszym aparatem cyfrowym był mały kompakcik – HP 850. Mimo że parametry miał marne, to fakt, że mogłem nim robić tyle zdjęć, ile mi się podobało, sprawiło, że mogłem eksperymentować do woli i na pewno właśnie to bardzo pozytywnie wpłynęło na moje postępy jeśli chodzi o świadome fotografowanie. Moim pierwszym własnym aparatem była lustrzanka – Konica-Minolta 5D. Później Canon 40D, obecnie używam Canona 6d z całą masą obiektywów, głównie stałoogniskowych.