Niby co tydzień widzę zakochanych w sobie ludzi stających przed ołtarzem, ale wierzcie mi podczas tej uroczystości miłość tych dwojga była wręcz namacalna – ogrom radości, łzy szczęścia, spojrzenia… Na weselu tyle się działo, że karty pamięci przywiozłem zapchane po brzegi. Udało mi się nawet rozwalić dwa obiektywy i most. A Bieszczady… eh te Bieszczady… Przyznam, że wchodząc z masą sprzętu na Połoninę Caryńską mało nie wyzionąłem ducha. To jedno z najlepszych wesel ever!
Ślub: Kościół pw. Trójcy Przenajświętszej w Zaklikowie
Wesele: Karczma “Pasadena” w Zaklikowie